piątek, 6 września 2013

Ostatni dzien w Gruzji

Po porannym mini śniadaniu udaliśmy sie odebrać obiecane kartony. I się zaczeło. Był tylko jeden i to na siłę. Drugi stał obok ale nie był dostępny. Udaliśmy się na polowanie. Zdobycz stanowiły dwa kartony uwalone farbą czy nie wiem czym zdobyte w remontowanym sklepie. Gdy dowieźliśmy ogromne kartony na miejsce rozbiurki przystąpiliśmy do odkręcania pedałów. Mafisz 1 warsztat-10min. Wojtek 3 warsztaty 30min 1 złamany klucz. Bo wyrzuceniu zbędnych 5kg podjęliśmy się budowy kartonu. Dzięki uprzejmości miejscowego Clinta Estwooda dojechaliśmy na dworzec autem. Zanim zorientowaliśmy się tragarze nieśli już nasze bagaże do marszrutki. Kolejne kilka godzin i już jesteśmy na lotnisku. Udało nam się tu wywieźć w pole łasego na pieniądze taksówkarza. Na lotnisku są bardzo wygodne materace do leżenia ale my Gruzję i jej wygody zostawiamy za sobą i lecimy do domu, do mamusi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz