wtorek, 11 sierpnia 2015

Alamudin

Żmudna droga prawie 1000m w górę w ramach zwolnienia chorobowego, do tego od 17 w deszczu. Dolina dużo bardziej dzika niż Ala Archa.
Dojechałem do końca drogi, gdzie kirgiska kadra karate czy czegoś trenowała na zapuszczonym boisku. Następnie przez biednie wyglądające puste w większości jurty ruszyłem ścieżką, aż do miejsca gdzie drogę zakrywało kamienne osypisko i nie dało się dalej jechać.
Przeprawiłem się więc na drugą stronę po nieufnie wyglądającej kładce na 2 razy.
Niestety rozpadało się mocniej więc robiłem się obok szkieletu krowy czy konia w niebardzo podłym miejscu.
Wyspałem się prawie 12 godzin I rano wróciłem do Biszkeku. Rano świeciło słońce I były super widoki na białe góry ale nie było prądu w telefonie wiec zdjęć nie będzie.
Jeszcze syrop po drodze kupiłem.
A teraz zaczynam się pakować i jeszcze czeka mnie wizyta na mieście oraz chyba do kina pójdziemy.

Jutro wylot o 10.
Bońtek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz