20 km od Parku narodowego na szczęście znalazłem sklep żeby kupić zapałki za 2 som, gdyż po ostatnich problemach przy rozpalaniu palnika poszły prawie wszystkie a resztę wziął Michał. Znalazłem też stacje benzynowa BP (Biszkek petroleum) i poprosiłem o benzynę za 13 som (80 groszy) do butelki. Okazało się że nie można kupić mniej niż litr. Wziąłem więc litr 80 oktanowej za 35 som (potem połowę wylałem). Pani z obsługi mówiąca po angielsku bardzo chciała mi pomóc i pytała czy zamieszkam w Kirgistanie. Mimo mych ostrzeżeń skończyło się jak przewidywałem, czyli pani puściła benzynę i od razu została cała oblana benzyną tryskającą z butelki prosto na nią.
500 m dalej zostałem zatrzymany przez policję (a już myślałem ze uda się przejechać bo zaczęli krzyczeć gdy Mijalem ostatni z 7 radiowozów). Powiedzieli ze droga jest zamknięta bo gaz. I żebym poczekał ciut ciut 200 lub 100 m wcześniej.
Ulokowałem się w cieniu kawałek przed blokadą.
Na szczytach wzgórz za mną na wysokości blokady jak czarni jeźdźcy stoi 3 policjantów na koniach. Pewnie wypatrują gazu. . (Na Zdjęciu widać dwóch).
Ot i w krzakach jakieś sygnały się włączyły.
Spóźniłem się pół godziny i park zamknięty. Spotkanie na szczycie w dolinie z prezydentem kirgistanu i tadzykistanu odbędzie się beze mnie gdyż nocuje przed wyjazdem do parku na troche-podwórku najmniej miłego Kirgiza w Kirgistanie (powiedział tylko ze mogę się rozbić "dawaj").
Po drugiej stronie rzeki jakąś wioska, a w rzece wymarła wioska.
W
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz