Zagłębiliśmy się w adżarski interior gdzie zapachniało nam starą, dobrą Rumunią.
Zapoznaliśmy się również z lokalną goscinnością oraz lokalnymi trunkami. Po tureckim odwyku w naszej diecie znów gości piwo.
Dotarliśmy do perełki kamiennej inżynierii - mostu w Dandalo. jest on przejezdny rowerem tylko w jedną stronę.
Wczoraj zostawiliśmy Batumi za sobą tylko po to, by powrócić tu znów, aby pod szeratonem (wifi mają) wsłuchać się w dźwięki tej jakże pięknej pieśni Malediwek:
http://m.youtube.com/watch?v=ugvqN-_IoI0
Spotkaliśmy również młodego Białorusina Atoma (jakoś tak dziwnie). Dał nam w podarku mapkę Svaneti, gdzie właśnie wyruszamy.
Jeszcze tylko chaczapuri po adżarsku naprzeciwki hostelu luna, wg rekomendacji Atoma i jazda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz